wpis

06:21


Całe wieki nie było na blogu nowej Niedzieli Dla Włosów i wciąż obiecywałam sobie, że w kolejnym tygodniu naprawię ten brak. Próba wprowadzenia minimalizmu w kwestii tej kategorii kosmetyków nie sprzyja nowym testom, ale uznałam, że nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli raz na jakiś czas zastosuję coś nowego. Zwłaszcza, że aktualne potrzeby moich włosów są nieco inne niż zawsze. Ostatni raz włosy podcinałam w okolicach Świąt Wielkanocnych, więc stanowczo zbyt dawno. Być może uda mi się je doprowadzić do porządku w ciągu kilku dni i zamieścić aktualizację włosową, w innym przypadku jednak nie mam się czym za bardzo chwalić.

Długość do pasa nie służy ani im, ani mojemu wyglądowi. Brak objętości, słabe układanie się i przesuszone końcówki to codzienność. Wciąż obiecuję sobie, że poszukam fryzjera na miejscu w Lublinie, ale na myśl, że znów wyjdę niezadowolona odechciewa mi się testować. Jeśli jednak jakaś włosomaniaczka z mojego miasta może mi kogoś polecić, to będę szalenie szczęśliwa. Nie mam dużych wymagań, prócz obcięcia w kształ U, żadnego cieniowania i delikatności przy rozczesywaniu.


Linia Natura Siberica Loves Estonia to limitowana edycja znanej, rosyjskiej marki. Do tej pory jej produkty sprawdzały się bardzo różnie. Ostatnio bardzo przypadł mi do gustu krem pod oczy, a kosmetyki pielęgnacyjne same włosy bywały lepsze i gorsze. Ze względu na aktualną kondycję oczekiwałam nawilżenia, wygładzenia i zwyczajnie- poprawienia ich wyglądu. Można powiedzieć, że wymagania bardzo standardowe. Zdjęcia włosów możecie powiększyć, po zmianach rozmiaru gubił się gdzieś blask i całość wydawała mi się nieco przekłamana.

można powiększyć
Jak wiecie przepadam za odżywkami i maskami pozbawionymi silikonów, stąd byłam nieco sceptycznie nastawiona. Znajdziemy ich tutaj nieco, przez co obawiałam się, że pasma będą nieprzyjemnie obklejone, co często mi się zdarza.



Na dokładnie oczyszczone włosy nałożyłam maskę, lekko wmasowując i pozostawiając na kilka minut pod czepkiem. Konsystencja jest kremowa, zapach przyjemny, lekko kwiatowy.



W ostatecznym rozrachunku końcówki były wygładzone, tak jak i całość włosów. Nieco brakowało im objętości, ale ma na to również wpływ ich obecna długość. Wyglądały korzystnie, obyło się bez problemów z rozczesywaniem. Skuteczność na plus, choć chyba lepiej sprawdzi się w przypadku zniszczonych, niż przesuszonych, jak moje. Postosuję i jeśli zmienię zdanie co do niej, na pewno dam znać na blogu.


Gdybyście czuły się skuszone, maskę można dostać w drogerii ekobieca.pl.w cenie dwudziestu dwóch złotych.

You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts

Like us on Facebook

Flickr Images

Subscribe